Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Bomba ekologiczna" w Pińczowie. Utylizacja składowiska odpadów to koszt...5 milionów złotych (WIDEO)

Agata Chrobot
Agata Chrobot
Zdjęcie wykonał z drona Jerzy Skuza. Prezentujemy wideo jego autorstwa.
Zdjęcie wykonał z drona Jerzy Skuza. Prezentujemy wideo jego autorstwa. Jerzy Skuza
Składowisko niebezpiecznych odpadów znajduje się na działce przy ulicy Nowowiejskiej 39 w Pińczowie. Jest z nim wielki problem, bo odpady przechowywane są tam niezgodnie z prawem. Spółka odpowiedzialna za ich zwiezienie do Pińczowa nie reaguje na wezwania władz. Odpowiedzialność za ich usunięcie teoretycznie spada w takim wypadku na powiat, a koszt utylizacji to...5 milionów złotych.

Na listopadowej sesji Rady Powiatu Pińczowskiego poruszono bardzo ważny temat - składowiska odpadów niebezpiecznych, które znajduje się na działce przy ulicy Nowowiejskiej w Pińczowie.

Jak udało nam się dowiedzieć - składowisko znajduje się na działce, którą prywatna osoba wydzierżawiła spółce z ograniczoną odpowiedzialnością Geonorma. Można powiedzieć, że to "firma widmo". Nie reaguje na wezwania władz do usunięcia odpadów. Cała sytuacja została przedstawiona przez kierownik wydziału rolnictwa, leśnictwa i ochrony środowiska starostwa powiatowego w Pińczowie Małgorzatę Adamczyk.

"Firma widmo" odpowiedzialna za odpady w Pińczowie

- Problem z tymi odpadami trwa już od 2018 roku. Przedsiębiorca, który uzyskał zezwolenie na zbieranie odpadów innych niż niebezpieczne, z tego co wiemy przywiózł po prostu na teren Pińczowa odpady niebezpieczne. Zostały też przywiezione tekstylia - część z nich jest pozostawiona luzem. Natomiast odpady niebezpieczne są zebrane w specjalnych pojemnikach. Gdy otrzymaliśmy informację o tej sytuacji od pracowników firm, które mają siedzibę przy ulicy Nowowiejskiej przeprowadziliśmy kontrolę i wezwaliśmy przedsiębiorcę do przedłożenia odpowiednich dokumentów w celu dowiedzenia się konkretnie co to są za odpady i skąd je do nas przywieziono. Przedsiębiorca takich dokumentów nam nie przedłożył - nakreśliła sytuację Małgorzata Adamczyk podczas listopadowej sesji.

To nie był koniec działań pracowników starostwa. Została przeprowadzona kolejna wizja, zawiadomiono straż pożarną, policję, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. Niejednokrotnie przedsiębiorca był wzywany, aby wyjaśnić tę sprawę - do dziś nie ma odpowiedzi i odpowiednich dokumentów od firmy odpowiedzialnej za zwiezienie odpadów do Pińczowa.

- Cofnęliśmy decyzję zezwalającą na gromadzenie tam jakichkolwiek odpadów. Zawiadomiliśmy prokuraturę rejonową w Pińczowie. Obecnie jesteśmy na etapie prowadzenia postępowania egzekucyjnego. Na przedsiębiorcę nałożyliśmy już dwukrotnie karę grzywnej - w celu przymuszenia go do usunięcia tych odpadów. wysłaliśmy taką informację do Urzędu Skarbowego, jednakże jak się okazało firma jest nieściągalna, nie ma żadnych nieruchomości czy ruchomości w związku z czym sprawa została umorzona - informowała kierownik Małgorzata Adamczyk.

Jedyną opcją usunięcie odpadów. Koszt to...5 milionów złotych. Powiatu na to nie stać

- Jedyną opcją, która nam pozostaje jest usunięcie tych odpadów. Wykonanie zastępcze nakłada na powiat ustawa, choć inna ustawa mówi, że powiat nie może zapłacić za takie działanie jeśli sprawa dotyczy prywatnych gruntów. Ustawy wykluczają się więc wzajemnie - tłumaczy starosta pińczowski Zbigniew Kierkowski.

Zapytaliśmy włodarza powiatu jakie kroki podjęto w sprawie "bomby ekologicznej" w Pińczowie. - Zwróciliśmy się z prośbą o oszacowanie kosztów utylizacji tych odpadów. Jest to koszt około...5 milionów złotych. Powiat nie dysponuje taką kwotą. Zwróciłem się więc o pomoc finansową na ten cel i o dofinansowanie wykonania zastępczego utylizacji odpadów do następujących instytucji: Premier RP, Ministerstwo Środowiska, Główny Inspektor Ochrony Środowiska, Wojewoda Świętokrzyski, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska. Niestety otrzymaliśmy informację, że jedynym wyjściem jest przez nas zaciągnięcie kredytu na usunięcie odpadów - tłumaczy starosta.

I dodaje: - Mamy związane ręce. Działka, na której znajduje się składowisko jest własnością prywatną, więc nie możemy dołożyć przysłowiowego grosza do usunięcia odpadów. Z drugiej strony, jak wynika z innej ustawy powiat jest zobowiązany do zajęcia się sprawą. A po trzecie wyasygnowanie z własnego budżetu kwoty 5 milionów złotych jest po prostu niemożliwe. Realizacja tego typu usługi nie mieści się w katalogu zadań realizowanych przez powiat, które wynikają z ustawy o samorządzie powiatowym - mówi starosta Zbigniew Kierkowski.

Sprawa jest bardzo problematyczna. Władze powiatu oraz radni wciąż szukają rozwiązania i zastanawiają się jak pozbyć się odpadów z Pińczowa. O postępach będziemy informować.

POLECAMY: ROZMAITOŚCI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pinczow.naszemiasto.pl Nasze Miasto