Wspólnie ulepszamy budżet obywatelski. Jakich zmian chcieliby mieszkańcy Zielonej Góry?

- Na pewno nie można rezygnować z budżetu obywatelskiego, bo dla mieszkańców jest czymś stałym i potrzebnym. Dzięki niemu wszyscy uwierzyli, że i od nas coś zależy. Że możemy mieć wpływ na zmianę otoczenia – mówi Iwona Gardys. - Choć oczywiście nie brakuje też rozczarowań. Zwłaszcza jak ciągle ci sami wygrywają i na jednych osiedlach jest pełno wykonanych przez te lata inwestycji, a na innych nie.

Przypomnijmy, pierwszy budżet obywatelski w Polsce uruchomiono w Sopocie w 2011 roku. Zielona Góra wraz z trzema innymi miastami w kraju ruszyła z tą budżetową inicjatywą rok później. Zielonogórzanom pomysł się spodobał i bardzo się zaangażowali w zgłaszanie pomysłów jak i podczas głosowania na zakwalifikowane zadania.
Zasady budżetu obywatelskiego od początku jego istnienia budziły wiele emocji. Mieszkańcy domagali się m.in. by wyłączyć z niego zadania oświatowe czy też, by podzielić miasto na okręgi i zwiększyć szanse na realizację inwestycji w ich dzielnicach. Pandemia koronawirusa spowodowała, że trzeba było po raz kolejny zmienić reguły gry.
Dwa lata temu odbyły się konsultacje społeczne, dotyczące zasad budżetu obywatelskiego. Następnie rada przyjęła stosowną uchwałę. Dyskusja na sesji była gorąca.

Radni Koalicji Obywatelskiej pytali, dlaczego w budżecie obywatelskim nie będzie można zamieszczać miękkich zadań (np. wydarzeń kulturalnych) i dlaczego nie ma podziału na kategorie. W innych miastach takie rozwiązania są stosowane. Tłumaczono wówczas, że odpowiadający w ankietach mieszkańcy nie wskazywali na wydzielanie nowych kategorii, uważali, że nie trzeba tego robić. Podobnie z zadaniami miękkimi. Większość osób twierdzi, że powinny być to inwestycje, które zostaną na długie lata, a impreza będzie trwała dzień i po pieniądzach…
Zmieniono m.in. to, że zielonogórzanie nie muszą już określać szacunkowych kosztów inwestycji, co wielu z nich sprawiało problemy. Na etapie weryfikacji robią to miejscy urzędnicy.
W uchwale zapisano także, że wprowadza się coroczną ewaluację budżetu obywatelskiego, polegającą na rozszerzonej analizie i społecznej ocenie jego zasad, przebiegu, realizacji oraz wdrażanych zmian.

- Nie wiem, czy to możliwe, ale my tu na naszym osiedlu uważamy, że miasto powinno się podzielić na dzielnice czy jakieś okręgi, ale nie takie duże jak wyborcze. Niech ich będzie więcej niż pięć – mówi Monika Zabłocka. - Chodzi o to, by każdy rejon miasta miał jakąś swoją pulę pieniędzy. Niech będzie jak najwięcej remontów chodników, dróg, budów placów zabaw czy siłowni pod chmurką, remontów boisk itd.
Zdaniem Adama Zielonego nie powinno być ograniczeń, związanych z kosztami inwestycji. Chyba że górnej granicy, ale dolnej nie należy określać. Małe zadania też powinny mieć szansę na realizację.
- Ludzie czasem przez wiele lat nie mogą doczekać się naprawy ławki, postawienia koszy czy załatania dziury w drodze. I budżet jest wtedy ostatnią deską ratunku – mówi pan Adam.
Jakich jeszcze zmian oczekują mieszkańcy? Czekamy na Państwa głosy w tej sprawie.

To miało powstać w Zielonej Górze, ale nie powstało...