Codziennie setki kursów z regionu i całej Polski, tysiące pasażerów. I dzień w dzień to samo: busy mijają przeznaczoną do celów komunikacyjnych, chwaloną za funkcjonalność "dumę Kielc”, czyli Dworzec PKS. Ponieważ nie mogą wjechać na swój dworzec dla busów przy ulicy Żelaznej z asfaltowej dwupas-mówki, muszą tłuc się w ciasnym kanale - wąwozie między Galerią Hossa a rampą kolejową. Na bardzo wyboistym, stumetrowym dojeździe największe śpiochy budzą się i krzyczą: to już Kielce! Wielu podróżnych woli wysiąść przed ową "tarką”, kierowcy to rozumieją i zatrzymują się wstrzymując ruch (co widać na załączonym filmie- jedna z pierwszych scen).
Busy nie mogą wjechać od razu na plac dworcowy - muszą go okrążyć dalej, wzdłuż torów wzniecając tumany kurzu. Tak codziennie wygląda powitanie gości Kielc. Opuszczający miasto mają niewiele lepiej. Tylko połowa z 16 stanowisk ma zadaszenie, chroniące od deszczu wyłącznie tego padającego pionowo. Pozostałe stanowiska to jedynie tabliczki z rozkładami jazdy przydrutowanymi do ogrodzenia placu. Tam też jedna, krótka ławka przypada na trzy stanowiska.
Dworcem zarządza Świętokrzyskie Zrzeszenie Transportu i Usług. Pierwsze busy odjeżdżają o 5 rano, ostatnie po godzinie 23. Tylko z jednego stanowiska numer 16 pod torami korzystają pasażerowie na trasach do: Bus-ka, Katowic, Kołobrzegu, Krakowa, Lublina, Łodzi, Przemyśla, Sandomierza, Warszawy, Władysławowa, Zakopanego. Właśnie na tym stanowisku spotkaliśmy Polkę na stałe mieszkającą w Norwegii, która na dworcu BUS w Kielcach była przejazdem. - Jestem zszokowana panującym u was standardem miejsca publicznego, jakim jest ten dworzec. Zrobiłam dużo zdjęć, nagrałam wideo, będę pokazywała znajomym, jakie są Kielce - powiedziała nam (fragment tej wypowiedzi dostępny na załączonym wideo). Dodała, że jest zdziwiona, tym bardziej że tuż obok stoi piękny dworzec autobusowy w kształcie spodka UFO.
Po drugiej stronie torów kolejowych, przy ulicy Mielczarskiego jest kolejny kielecki dworzec busowy o standardzie zbliżonym od tego przy ulicy Żelaznej. Tylko dwa stanowiska i dwie wiaty, ale lepiej chroniące pasażerów niż wspomniane siatki ogrodzenia.
W porównaniu z przytorowymi dworcami dla busów ten autobusowy UFO, choć zaniedbany, wręcz zapuszczony, wydaje się być komunikacyjną świątynią podróżnych. Mijają kolejne lata, ale w temacie dworców dla busów i autobusowego nic się nie zmienia. Podróżni przyzwyczajeni do kieleckich realiów potulnie poddają się temu, co jest. Gospodarze, władze, Rada Miasta mają inne, ważniejsze sprawy na głowie. Nikomu nie wstyd.
Rozmowy z dysponentami dworca niewiele wyjaśniają. Dyrektor Świętokrzyskiego Zrzeszenia Transportu i Usług twierdzi, że to wina miasta: Miejski Zarząd Dróg nie zgodził się na wjazd-wyjazd z dworca busów na dwupasmową ulicę Gosiewskiego. Podobnie zresztą zablokowano wyjazd na tę ulice z Dworca PKS. Takie są wymogi unijne i ewentualne odstępstwa będą możliwe po 5 latach gwarancji. Pozostaje zatem dogadać się z PKP, wykupić teren i zrobić porządny wjazd po wyburzeniu kolejowej rampy. Dyrektor zrzeszenia transportu nie jest zainteresowany wykorzystaniem przez busy dworca PKS, gdyż - jak twierdzi - wielokrotnie proponował takie rozwiązanie, ale właściciele dworca PKS nie byli skłonni do porozumienia. Mamy więc bałagan na lata. Do sprawy wrócimy.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?